W tej książce neapolitański kapłan odsłania przed nami bezcenny sekret chrześcijanina: że miłość Boga odsłania się pośród ludzkiego grzechu i bezsilności. Jest ona jak skarb złożony w naczyniach glinianych. Odczuwam ogromną radość, że autobiografia księdza Dolindo po stu latach od powstania trafia do rąk polskiego czytelnika.
Kocham księdza - czy to grzech? Autor Wiadomość Dołączył(a): Śr mar 01, 2006 13:32Posty: 5 maklena napisał(a):Lawa, ja mogę powiedzieć, że obecnie towarzyszą mi podobne uczucia, Nie uważam ich jednak za po wielu latach nawiazałam kontakt z chłopakiem, z którym w czasie studiów łączyło mnie dziwne uczucie. NIgdy nie mielismy jakichś kontaltów cielesnych. Poprostu patrzylismy sobie w oczy, trzymalismy się za ręce. .. Po studiach nasze drogi się po latach postanowiliśmy sobie urzadzić zjazd koleżeński. Szukalismy kolegów i kolezanek. Obecnie mam stały kontakt z tym kolegą. Często rozmawiamy przez gg. Nawet wyznaliśmy sobie to, co nas wtedy łączyło. Jesteśmy przyjaciółmim Jak dawniej bardzo go lubię, był i jest kimś wyjątkowym w moim zyciu.. Nie sądzę, że to coś złego. Dodam, że ja także mam męża i dwójkę dzieci. Kolega jest żonaty i też ma dwójkę się spotkać na wiosnę, poznać na nowo. Chcemy aby nasze rodziny się poznały. Mój mąż wie o naszych kontaktach. Nie ma nic przeciwko temu. Sam utrzymuje wiele kontaktów ze studiów więc nie dziwi go to, że ja też takie potrzeby że jesli się kogoś bardzo lubi, że jeśli ta osoba z jakichś powodów jest wyjatkowa dla nas, jeśli nawet wydaje nam się, że ją kochamy to nie znaczy, że to grzech. To nie pomniejsza miłości do Ty, ani ja nie chcemy odejść od mężów do tej drugiej osoby. Oni są poprostu naszymi przyjaciółmi, a przyjaciół także w jakiś sposób się Choc to troche inna sytuacja, bo tu mowa o przyjazni, a tam o milosci, to ma slowo do Ciebie: Chcialbym uslyszec za rok, za dwa, moze za trzy, co masz do powiedzenia na ten temat. I wtedy zobaczymy dokad Cie to zaprowadzi, i czy maz dalej nie bedzie mial nic przeciw temu......... Pn mar 06, 2006 11:29 maklena Dołączył(a): N lut 12, 2006 20:58Posty: 25 Nie wiem co masz na mysli zezol???? Podejrzewam, iż uważasz, że moja przyjaźń moze doprowadzić do rozpadu małżeństwa. O to chodzi? Chcę Ci powiedzieć, że obecnie utrzymujemy kontakty z wieloma znajomymi z dawnych lat. Teraz to są właściwie przyjaźnie rodzin. Mamy dobre kontakty z rodziną bliskiej koleżanki męża. Zamierzamy bliżej poznać rodzinęmojego kolegi. Trzeba mieć do siebie zaufanie człowieku! Nie można zyć, jak na pustyni. Czy tobie współmałżonek lub rodzice dobierają kolegów/żanki? Pn mar 06, 2006 14:52 zezol Dołączył(a): Śr mar 01, 2006 13:32Posty: 5 maklena napisał(a):Nie wiem co masz na mysli zezol????Podejrzewam, iż uważasz, że moja przyjaźń moze doprowadzić do rozpadu małżeństwa. O to chodzi?Chcę Ci powiedzieć, że obecnie utrzymujemy kontakty z wieloma znajomymi z dawnych lat. Teraz to są właściwie przyjaźnie rodzin. Mamy dobre kontakty z rodziną bliskiej koleżanki męża. Zamierzamy bliżej poznać rodzinęmojego mieć do siebie zaufanie człowieku! Nie można zyć, jak na pustyni. Czy tobie współmałżonek lub rodzice dobierają kolegów/żanki? Piszesz ładne słowa. Ale z tego, co tu piszesz, widać aż nadto dobitnie, że Twoja sytuacja jest nieporównywalna do sytuacji Lawy. Dlatego takie teksty, że wszystko jest ok, są bzdurne, bo one mogą dotyczyć Ciebie i Twoich przyjaźni, a nie Lawy i jej miłości. W poprzednim poście nie pisałaś o przyjaźniach całych rodzin, o wielu przyjacielach itd. Pisałaś, że masz podobną sytuację, że spotkałaś osobę kochaną sprzed wielu lat i że ta relacja się rozwija. Tak więc, jak widzisz, można innych zmanipulować poprzez nieprecyzyjne określanie własnej sytuacji. Doświadczenie Lawy jest zupełnie inne, dlatego nie rozumiem, po co wogole pokazywałaś swoje doświadczenia, które nie mają żadnej analogii do sytuacji Lawy? Lawa skrycie kocha się w księdzu i nikt o tym nie ma pojęcia. Skrywa swe uczucia i przed tym księdzem i przed mężem. Nie może sobie poradzić ze swoimi uczuciami i jedno co potrafi robić to uciekać przed obecnością ukochanego księdza. Jeżeli dla Ciebie to to samo, co Ty doświadczasz, to wybacz! pozdro Wt mar 07, 2006 12:11 maklena Dołączył(a): N lut 12, 2006 20:58Posty: 25 Każda sytuacja jest inna, nie ma dwóch identycznych. Podążając tokiem Twojego myslenia , to nikt nie powinien radzić Lawie, bo nikt nie przezył w taki sam sposób tego co ona. Przeczytaj dokładniej mój poprzedni post a dowiesz się, że pisałam o przyjaźni naszych rodzin. Pozdrawiam. Wt mar 07, 2006 12:23 zezol Dołączył(a): Śr mar 01, 2006 13:32Posty: 5 maklena napisał(a):Każda sytuacja jest inna, nie ma dwóch tak myslę. Ty jednak wbrew temu, co teraz piszesz, wcześniej napisałaś, że:maklena napisał(a):Lawa, ja mogę powiedzieć, że obecnie towarzyszą mi podobne uczucia, Nie uważam ich jednak za grzech. Skoro jednak jej sytuacja jest inna, to jak mogłaś napisać że obecnie towarzyszą Ci podobne uczucia? Gdybyś tak nie napisała nie byłoby wogóle naszej wymiany postów. Śr mar 08, 2006 13:27 maklena Dołączył(a): N lut 12, 2006 20:58Posty: 25 zezol, nie chcę być niegrzeczna, ale coś się tak dossał do mnie?? To jest forum i każdy może pisać. Jjak Ci się nie podoba to, co piszę, to poprostu nie czytaj . Pisałam do Lawy, nie do Ciebie. To, co napisałam jest prawdą i guzik Ci do tego. Nie prosiłam Cię o wymianę postów. A może poprostu lubisz ze mną rozmawiać? Śr mar 08, 2006 14:15 Anonim (konto usunięte) A co byłoby gdyby On nie był księdzem? Czy wyznałabyś Mu wcześniej swoje uczucia? Według mnie celibat nie ma sensu. Jest ogromnym ograniczeniem dla mężczyzn, którzy chcą być kapłanami a jednocześnie chcą doświadczyć wspaniałych i dobrych uczuć jak miłość do kobiety, dzieci. Nie uważam absolutnie, że takie życie ograniczałoby w jakiś sposób ich kontakt z wiernymi. Być może gdybyś wcześniej wyznała Mu, że Go kochasz bylibyście teraz razem. Zdecydowałaś się jednak założyć rodzinę z kimś innym. Pytanie brzmi: co tak naprawdę pragniesz tu usłyszeć? Czy rzeczywiście to,że powinnaś się modlić za Niego i za rodzinę? A może za każdyma razem podświadomie chcesz, żeby ktoś napisał,że Cię rozumie i nie widzi w tej miłości nic złego. Ja nie widzę w tym nic złego. To mogło spotkać każdego! I nie traktujmy tego jak jakąś wstydliwą chorobę o której należy zapomnieć. Miłość to najpiękniejsze uczucie na świecie. Według mnie powinnaś sama siebie spytać czego tak naprawdę pragniesz! Czy wychodząc za mąż kochałaś męża? Jesli tak i jeśli nadal Go kochasz to nie powinnaś mieć żadnych problemów. Ale masz więc chyba nie jesteś ze Sobą do końca szczera? Myślę, że mało jest kobiet, które kochały tylko jednego mężczyznę. Prawie każda ma jakąś "pierwszą miłość" o której nie można zapomnieć. Ale to nie znaczy, że nie można stworzyć szczęśliwego związku. Gdyby tak było wszyscy bylibyśmy samotni. Ty podjęłaś decyzję dawno temu i teraz masz dom i dzieci. To wielkie zobowiązanie. Wydaje mi się, że uczucie do innego mężczyzny nie jest warte tego, by krzywdzić bliskich, którzy Ci ufają. Jednak nie oszukuj sama siebie. Kochasz innego, czy tego chcesz czy nie chcesz. Może szczera rozmowa z tym księdzem pomogłaby Ci chociażby w ten sposób, że ograniczył by On wizyty w twoim domu. Tak być może byłoby Ci łatwiej żyć z tym uczuciem. Pozdrawiam Śr mar 08, 2006 20:58 zezol Dołączył(a): Śr mar 01, 2006 13:32Posty: 5 maklena napisał(a):Pisałam do Lawy, nie do co napisałam jest prawdą i guzik Ci do na Forum, a jak sama stwierdziłaś pisać każdy może. Więc nie guzik mi do tego. Denerwujesz się że pokazałem sprzeczność w Twoich wypowiedziach?maklena napisał(a):Nie prosiłam Cię o wymianę postów. A może poprostu lubisz ze mną rozmawiać? Wreszcie to zauważyłas.... upssss..... Cz mar 09, 2006 9:05 klarowna Dołączył(a): Śr paź 13, 2004 4:57Posty: 441 Lawa... samo uczucie nie jest złe, jest naturalne, ale musisz coś z nim w końcu zrobić, bo się zadręczysz. Kiedy w człowieku cos siedzi to zaczyna mimochodem przelewać swoje nastroje spowodowane nagromadzeniem wielu emocji przelewać na najbliższe otoczenie. Powiem Ci poraz kolejny-powiedz o tym mężowi. Kapłana zostaw w spokoju bo i on zacznie mieć przez Ciebie mętlik i wątpliwości jeśli się dowie co do niego czujesz. On napewno żle by się czuł z ciężarem Twojego uczucia. Przemyśl sobie co radzili ci też inni forumowicze. Wiesz, że decyzja i tak należy tylko do Ciebie. _________________ Cz mar 09, 2006 11:09 Anonim (konto usunięte) zezol napisał(a):maklena napisał(a):Pisałam do Lawy, nie do co napisałam jest prawdą i guzik Ci do na Forum, a jak sama stwierdziłaś pisać każdy może. maklena - jeżeli chcesz rozmawiać tylko z Lawą, przenieście się na PW . W wątku na Forum może wypowiedzieć się każdy. Proszę także zakończyć wymianę " uprzejmości" z zezolem. Cz mar 09, 2006 15:48 Sandy176 Dołączył(a): N sty 20, 2008 19:19Posty: 5 Ja sama jestem zakochana w księdzu,to uczucie z dnia na dzień narasta,nie mogę przestać o nim myśleć,gdy go widzę robi mi się tylko jestem w kościele(a chodzę tam jedynie by się na niego napatrzeć)to nie spuszcza ze mnie wzroku i się uśmiecha,kilka razy powiedział,że jestem ładna i to nie ma sensu,ale nie mogę o nim przestać myśleć...... _________________"People are stupid: given proper motivation, almost anyone will believe almost anything. Because people are stupid, they will believe a lie because they want to believe it’s true, or because they are afraid it might be true." N sty 20, 2008 21:29 Anonim (konto usunięte) Ja kocham księdza i jestem z nim w związku. Jest mi bardzo trudno, obojgu nam trudno. Dziewczynom tylko zauroczonym radzę - nie wchodźcie w to, bo pękną Wam serca... So sty 26, 2008 17:38 Anonim (konto usunięte) Ninielko.... ponoć niedawno wstąpiłąś do świeckiego karmelu. Teraz piszesz, że jesteś w związku z księdzem. Jak wyobrażasz sobie w takim razie realizację przyrzeczeń zakonnych (czystości)? So sty 26, 2008 22:23 Anonim (konto usunięte) Zrezygnowałam z Karmelu. Zbyt mocno kocham tego księdza. N sty 27, 2008 9:56 akacja Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 15:17Posty: 1998 Rezygnujesz z pójścia za Jezusem na rzecz grzechu ? N sty 27, 2008 10:30 Wyświetl posty nie starsze niż: Sortuj wg Nie możesz rozpoczynać nowych wątkówNie możesz odpowiadać w wątkachNie możesz edytować swoich postówNie możesz usuwać swoich postówNie możesz dodawać załączników
Ostatnio natomiast pewna użytkowniczka serwisu postanowiła zwrócić się do księdza o pomoc. Internautka wyjaśniła, że ma problem z mężem. Kapłan i tym razem nie zwlekał z odpowiedzią.
Witam serdecznie, mam ogromny problem z którym już od dwóch lat nie mogę sobie poradzić. Jest mi ciężko o tym pisać i mówić innym, bo się wstydzę. Dwa lata temu w liceum zakochałam się w księdzu, Ale miłość do niego jest tak silna że jest ze mną coraz gorzej. Po mimo to że skończyłam liceum, to ciągle o nim myśle. Co mam zrobić? a może łatwiej jak napisze list i mu wyśle i wszystko napisze co mi leży na sercu? KOBIETA, 19 LAT ponad rok temu Mania Psychologia Bezsenność Mgr Alicja Maria Jankowska Psycholog, Szczecin 71 poziom zaufania Witam. Z listami dobry pomysł. Może jednak je nie wysyłać tylko palić lub porozmawiać z terapeutą? Pozdrawiam, Alicja M. Jankowska 0 Mgr Magdalena Golicz Psycholog, Chorzów 84 poziom zaufania Trudno jest przeżywać uczucie, które raczej nie ma szansy na spełnienie. Szczególnie, jeśli nie jest ono przelotne i trwa. Może wart, żeby zwróciła się Pani o pomoc do psychoteraputy? 0 redakcja abczdrowie Odpowiedź udzielona automatycznie Nasi lekarze odpowiedzieli już na kilka podobnych pytań innych znajdziesz do nich odnośniki: Nieszczęśliwa miłość do partnera – odpowiada Mgr Maciej Rutkowski Czy w wyniku silnej nerwicy może wystąpić paraliż? – odpowiada Mgr Bohdan Bielski Elektrowstrząsy na depresję – odpowiada Mgr Alicja Maria Jankowska Gdzie mogę udać się na terapię radzenia sobie z emocjami i agresją dla samotnego ojca rocznego dziecka? – odpowiada Mgr Alicja Maria Jankowska Szukanie pracy przez osobę niepełnosprawną – odpowiada Mgr Magdalena Golicz Jak radzić sobie ze zbyt emocjonalnym podejściem do życia? – odpowiada Mgr Patrycja Stajer Miłość osoby chorej na schizofrenię paranoidalną – odpowiada Mgr Michał Pyter Skurcze rąk a przerwanie leczenia depresji – odpowiada Lek. Aleksandra Witkowska Wszycie wszywek alkoholowych w Warszawie – odpowiada Mgr Alicja Maria Jankowska Stosowanie leków przy zaburzeniach nerwicowych – odpowiada Mgr Alicja Maria Jankowska artykuły "Przeszłam przez depresję, byłam w szpitalu psychiatrycznym". Rozmowa z Martą Kieniuk Mędralą #ZdrowaPolka "Szpital psychiatryczny kojarzy się z wariatami, k Psychoterapia online Jestem psychoterapeutką, która większości swoich k Zdradzam męża, bo nie zaspokaja mnie seksualnie Podobno seks nie jest najważniejszym elementem zwi
Miłość skończyła się definitywnie, gdy kobieta poprosiła go, by uznał dziecko i dał mu swoje nazwisko. — Romans z księdzem to żadna nowość — mówi dziś Joanna, która po trzech
#41 magdaaaaa ..lekko próżna flirciara.. Użytkownik 23947 postów Nastrój:Zmęczona Odznaczenia: Odznaczenia użytkownika Napisano 25 luty 2011 - 17:25 do ktorych ludzie nie mieliby zaufania. Sajuri napisał/a:atera zmaja ? bo ja nie ... niby "swiety" a robi swoje na boku...a czy wszyscy tak robia bo tym tokiem myslenia , ze celibat powoduje , ze kaplani maja na boku kobiety i wskazuje to na ulomnosc tej intstytucji , mozna by stwierdzic ze instytucja malzenstwa jest zla bo zdarzaja sie zdrady malzenskie. wszedzie sa dewiancji , ale to nie znaczy ze trzba wszystko od razu osoby co beda bronić ksiedza rekami i nogami i nie dadza sobie powiedzieć że on też popełnia( ups ,może ) błedy, grzeszy, jest słaby. Jest...człowiekiem. Jak myno wlasnie jest i zniesienie celibatu nie spowoduje , ze tych bledow nie bedzie. sa osoby , ktore bronia zawsze ksiezy , nie dopuszczaja jakichkolwiek argumentow , a sa tez osoby , ktore w osobie ksiedza widza tylko sępa wolajacego kase. [ Dodano: 2011-02-25, 17:26 ]Reasumując jeśli ktoś nie toleruje księży, którzy powinni żyć w celibacie - powinien się przenieść do Kościoła o innym wyznaniu, gdzie obecni są pastorowie, bo KK tego tak łatwo nie zmieni. dokladnie , nie wiemy wiele o innych religiach i nie psoczymy jakie tam sa naduzycia , pisoczymy na KK bo jest nam najblizszy i najbardziej popularny w naszym kraju. czemu mi dałeś wiarę w cud a potem odebrałaś wszystko Do góry #42 Sajuri Napisano 25 luty 2011 - 18:02 czy wszyscy tak robia a czy ja gdzies napisałam że KAŻDY ksiadz ma kobiete ? w prównaniu do KatarzynaL, z ktorej posta wnioskuje w miare czytelnie że ksieza to czarna armia gejów nie spowoduje , ze tych bledow nie bedzie no pewnie że nie. ksiadz majac żone , nadal bedzie zwykłym człowiekiem, bedzie grzeszył , popełniał błedy. Ale tylu ludzi ufa ksiedzu, wierza że jest...nieskazitelny. Że co jak co ale ksiadz oddał sie tylko Bogu. Jak coś bym takiego smiała powiedziec cioci o ksiedzu to by mnie chyba zaczeła straszyc piekłem .Wiec może byłoby lepiej gdyby oficjalnie miał kobiete niż zgrywał świetego i jeszcze pouczał jak jeszcze raz na koniec - nie uważam że każdy ksiadz tak czyni bo sa tacy z prawdziwego takich też spotkałam. Dwóch bo dwóch , ale spotkałam. Prosilam o wszystko, zeby cieszyc sie zyciem. Dostalam zycie, zeby cieszyc sie wszystkim Do góry #43 magdaaaaa magdaaaaa ..lekko próżna flirciara.. Użytkownik 23947 postów Nastrój:Zmęczona Odznaczenia: Odznaczenia użytkownika Napisano 16 marzec 2011 - 20:17 Wiec może byłoby lepiej gdyby oficjalnie miał kobiete niż zgrywał świetego i jeszcze pouczał jak ludzie zaczn sie ich czepiac , ze zdradza zone, albo , ze wola na tace bo musi z czegos dzieci utrzymac itp. czemu mi dałeś wiarę w cud a potem odebrałaś wszystko Do góry #44 monia66 monia66 szczęśliwa mamusia Użytkownik 3169 postów Stan:zaobrączkowana Partner:mężulek Nastrój:Neutralna Odznaczenia: Odznaczenia użytkownika Napisano 10 maj 2011 - 16:11 Trochę sie nasłuchałam od S. o tej miłości do księży i do kleryków. W końcu był 5 lat w semiarium i widział to i owo. Ile było młodych chłopaków co byli klerykami a oficjalnie przy wszystkich za rączke chodzili z dziewczynami, żeby tylko za ręke. Chodzenie za rękę do pikuś przy reszcie Jesli chłopak czuje coś do dziewczyny ok ma parwo. W końcu serce nie sługa, ale niech nie robi sobie kpin z Boga. tutaj kleryk nosi sutanne i koloratke a na boku ma dziewczyne nie tędy droga. Albo jest księdzem i konsekwentnie dąży do tego aby nim być żyje w tym celibacie, a jak nie to niech występuje z semianarium. A w zyciu wiadomo bywa różnie. Serce nie sługa jak to się mówi. Nie raz uczucie jest silniejsze od kobiety i po prostu stało się zakochała się w księdzu. Pewnych spraw człowiek nie przewidzi. Dlatego cieszę się, że S. poznałam jako byłego kleryka. Gdybym go zobaczyła w innych okolicznościach w sutannie i koloratce nie odważyłabym się czuć tego co teraz do niego czuję. Do góry #45 viola viola Użytkownik 8330 postów Nastrój:Brak Odznaczenia: Odznaczenia użytkownika Napisano 10 maj 2011 - 16:38 Niby serce nie mam dojrzałą sąsiadkę zakochaną w mąż jest przeciwieństwem tego księdza,tak twierdzi moja ,że ów ksiadz jest bardzo ciepły,delikatny w rozmowie, lubią takich mężczyzn,ale żeby od razu zakochiwać się w osobie ludzka jest jedna wielką niewiadomą. Do góry #46 Janek Napisano 08 czerwiec 2011 - 15:19 Psychika kobiet chcialas powiedziec haha. Nic w tym dziwnego, a osoba duchowa to juz nie osoba? Taka sama jak kazda inna, ciekaw jestem czy tu nie zadzial takze autorytet ksiedza, bo jak wiadomo kobiety, a przynajmniej czesc, ceni sobie autorytet, pewien mir, u mezczyzn, a wiec pytam czy to mialo cos z tym zakochaniem wspolnego? Do góry #47 viola viola Użytkownik 8330 postów Nastrój:Brak Odznaczenia: Odznaczenia użytkownika Napisano 27 luty 2012 - 09:11 a wiec pytam czy to mialo cos z tym zakochaniem wspolnego?Nie mam pojęcia,ale chyba już jej takie tylko zauroczenie. Jednak bywa,że kobiety mają za przyjaciół księży,ale granica jest cienka i moim zdaniem zakochać się raz uczucie jest silniejsze od kobiety i po prostu stało się zakochała się w tylko najważniejsze,by w swojej głowie uzmysłowić sobie ,że to jednak osoba duchowna i pewnych granic nie powinno sie przekraczać. Do góry
Ks. Dziewiecki zauważył również, że w Piśmie Świętym nie ma słowa „akceptacja” czy „tolerancja”. miłość to wolne związki. „Wolny związek” to sformułowanie wewnętrznie sprzeczne, a rzeczy wewnętrznie sprzeczne nie istnieją. Nie ma np. kwadratowego koła. Nie ma związków, które nie wiążą.
Kobiety te z reguły nie rozmawiają głośno o swoim życiu prywatnym. Nie zwierzają się przypadkowym osobom i dalekim znajomym. Nawet rodziny często nie wiedzą, z kim się spotykają. Czasem tylko, gdy cierpliwość im się kończy i mają dość, szukają wsparcia na forach. W odpowiedzi czytają, że uprawiają nierząd, grzeszą, sprowadzają księży na manowce. Rozumieją je tylko te osoby, które same przeżyły podobne doświadczenia. Pocieszają więc, że wszystko się ułoży, trzeba tylko poczekać. Podają przykłady z autopsji: jedne odeszły ze związku i znalazły "normalnego" mężczyznę, inne walczyły o miłość do końca i są teraz szczęśliwymi mężatkami. Nazywają siebie kobietami (byłych) księży. Piękny nieznajomy Aga mówi, że to było jak olśnienie. Pierwsze spotkanie, pierwszy uśmiech, przekazany sobie znak pokoju. Odczuła wtedy flirt z jego strony, choć może jej się tylko wydawało. Na pewno wydawało – on był księdzem i nawet nie myślał o porzuceniu kapłaństwa. Ona jeszcze nie wiedziała ani o jednym, ani drugim. Po raz pierwszy zobaczyli się na mszy podczas rekolekcji. On – młody, przystojny, przykuwał uwagę. Był zwyczajnie ubrany: jeansy, t-shirt, sweter narzucony na ramiona. Pamięta dokładnie, bo stał obok niej. Pomyślała sobie wtedy: "Świetny! Dużo zrobię, by był ze mną". A po mszy nabrała odwagi i zagaiła: zapytała skąd jest, czy ma zamiar następnego dnia pojawić się na rekolekcjach. Umówili się na jutro w tym samym miejscu. – Potem wydarzenia przyspieszyły – opowiada Aga. – Widzieliśmy się przed spotkaniami z młodzieżą, rozmawialiśmy po spotkaniach. Parę razy spacerowaliśmy po parku. Pokazywałam mu miasto, bo on był z innego – dodaje dziewczyna. Aż rekolekcje się skończyły. – Przed wyjazdem Roman powiedział, że rok temu miał święcenia kapłańskie. Zszokowało mnie to, ale miałam nadzieję. Bo on, mimo że niczego nie obiecywał, zostawił swój numer telefonu. Ani mąż, ani kochanek Katarzyna od początku wiedziała, że Adam jest księdzem. Nigdy tego nie ukrywał. W internetowej grupie dyskusyjnej, dzięki której się poznali, na profilowym zdjęciu miał koloratkę. – Ale rozmawiało się nam na tyle dobrze, że zanim się zorientowałam, zakochałam – mówi kobieta. – On też, bo sam nalegał na rozmowy przez komunikatory, z kamerką. Na początku rozmawialiśmy o wszystkim. Potem coraz więcej o nas – dodaje. Adam prawił komplementy. Mówił, że szczęśliwy będzie ten mężczyzna, który znajdzie się u boku Katarzyny. "No to chodź, uszczęśliwię cię" – powiedziała. I przyjechał, ale nie do niej. Po prostu załatwił sobie przeniesienie do innej parafii, bliżej jej domu. Zaczęli często się spotykać. Wpadał do niej, gdy jechał do chorych i potrzebujących. Katarzyna specjalnie wynajęła mieszkanie i wyprowadziła się od rodziców. Bo jak by im wytłumaczyła wizyty Adama? Że ma za kochanka księdza? I sąsiedzi wzięliby na języki. Później i tak wzięli, gdy okazało się, że ona, panna, jest w ciąży. "Dziewczyny, pomóżcie! Zakochałam się w księdzu i nie wiem, co robić" Szukając wsparcia "Dziewczyny, pomóżcie! Zakochałam się w księdzu i nie wiem, co robić" – napisała parę lat temu na forum Aga. "Dzieckiem nie jesteś, przejdzie ci", "Zauroczyłaś się", "Zostaw go i znajdź sobie normalnego faceta" – radziły internautki. A ona nie chciała zostawiać. Za wszelką cenę starała się utrzymać kontakt, a on nie miał nic przeciwko. Choć w rozmowach telefonicznych ciągle powtarzał, że nigdy nie zdejmie sutanny, Aga była przekonana: jakoś go przekona. – A ja nie nalegałam – oponuje Ewelina, dziś żona byłego księdza. – Postawiłam jednak sprawę jasno: nasze relacje będą czysto platoniczne, dopóki sam nie zdecyduje, w którą stronę pójść. Pozostać księdzem czy ożenić się – dodaje. Opowiada, jak się poznali, podkreślając, że to "banalna historia". Ona poszła do spowiedzi do nowego księdza, tym "nowym" był on. Długo rozmawiali, ona miała problemy w życiu, on ją pocieszał. Później rozmawiali coraz więcej i częściej. Dobrze się rozumieli, jak przyjaciele. – Wiedziałam, że kapłaństwo jest całym jego życiem. Ale powiedziałam: gdybyś postanowił rozpocząć nowe, byłabym dla ciebie najlepszą żoną. Dbałabym o dom, wychowywała dzieci, chroniłabym mir rodzinny. Ostatnie spotkanie Gdy Katarzyna dowiedziała się o ciąży, zadzwoniła do Adama. – Musimy porozmawiać, powiedziałam. Chyba coś przeczuwał, bo na spotkanie przyszedł zdenerwowany – opowiada kobieta. Gdy usłyszał wiadomość, zdenerwował się jeszcze bardziej. – Wstał, chodził w kółko po mieszkaniu. Łapał się za głowę, na przemian wzdychał i milczał. A potem przemówił: dziecko urodzisz, a o mnie zapomnisz. Dlaczego? Bo poszedł do seminarium pod naciskiem rodziny, swojej zakładać nie miał zamiaru – krewni nie wybaczyliby mu opuszczenia Kościoła – dodaje Katarzyna. Wtedy widziała go po raz ostatni. Przeniósł się do innej parafii, zmienił numer telefonu, odciął od przeszłości, by przeszłość nie nękała go w przyszłości. Nigdy też nie zabiegał o spotkanie z dzieckiem. Trzyletni dziś syn po ojcu ma jedynie "alimenty", które regularnie co miesiąc wpływają na konto Katarzyny. – Było ciężko, ale dałam radę – uśmiecha się kobieta. – Napisał, że nasze relacje donikąd nie zaprowadzą. Wysłał SMS-a: "Fajna z Ciebie dziewczyna, ale musisz poszukać innego chłopca" skarży się Aga. Zadzwoniła natychmiast do Romana. – Powiedział łamiącym się głosem, że byłam tylko pokusą, z którą on się z powodzeniem uporał – dodaje dziewczyna. Popłakała się, a gdy się uspokoiła, stwierdziła, że jej czas jeszcze nadejdzie. Bo nie po to poświęciła kilka lat na tę znajomość, żeby miała ona w tak trywialny sposób się skończyć. – Jeszcze do mnie wróci – Aga jest przekonana. Nowa rodzina – Najgorsze były początki – mówi Ewelina. – On zrezygnował dla mnie z kapłaństwa. Żartowaliśmy, że zamienił sutannę na obrączkę, choć powodów do śmiechu było mało. Jego rodzina zerwała wszelkie kontakty z nim, mnie nawet nie chciała poznać. Na ślub nie przyszła – wspomina Ewelina. Oliwy do ognia dolali również sąsiedzi, którzy w panu młodym rozpoznali księdza z pobliskiej parafii. Małżeństwo musiało zmienić mieszkanie. Doszły jeszcze kwestie finansowe. – Problemem dla męża było znalezienie pracy. Bo kto na dobrym stanowisku zatrudni dorosłego człowieka bez doświadczenia? Raz niedoszły pracodawca zapytał, czym mąż zajmował się przez całe swoje życie. Gdy usłyszał prawdę, natychmiast zakończył rozmowę kwalifikacyjną – opowiada żona byłego księdza. Mężczyzna pracował więc na początku fizycznie: jako magazynier i ochroniarz. Aż uzbierał pieniądze na własną firmę. Życie zaczęło się układać. – Mamy własne mieszkanie, prace, dwójkę dzieci. Nawet teściowie po narodzinach wnuków przekonali się do naszego małżeństwa. Tylko czasem mąż robi się nieobecny. Mam wrażenie, że tęskni za duszpasterstwem.
Jak zwracać się do duchownych? Rzeczywiście, savoir vivre nakazuje by do osoby duchownej zwracać się "proszę księdza", "czy ksiądz mógłby" itd. Księdza, zakonnika, zakonnicę powinniśmy witać katolickim pozdrowieniem („Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”, „Szczęść Boże”) i w taki sposób żegnać (np.
Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2014-01-21 01:51:24 Ona9685 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-01-21 Posty: 1 Temat: Kocham księdzaNa początku był dla mnie kimś kto zabrał mi przyjaciela.. Neutralny ksiądz, który przyszedł na parafie. Nienawidziłam go brakowało mi rozmów z poprzednim wikarym, wiedziałam że nigdy Go nie polubię. Ale los chciał inaczej... on zaczął ze mną flirtować, zachwycać się mną , mówić rzeczy których nikt wcześniej mi nie powiedział.... i stało się zakochałam się w nim. Tak jest od dwóch lat ... on nie powiedział tego wprost ja też nie... SAma nie wiem co on do mnie czuje a jestem w nim zakochana na zabój ... Nie wiem co zrobić. 2 Odpowiedź przez Leila01 2014-01-21 06:41:25 Leila01 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-01-11 Posty: 2,752 Odp: Kocham księdza A co masz robić?Trafił Ci się pseudo-ksiądz, rozchwiany człowiek, który raczej nie wie czego z klerem... To my tworzymy nasze własne przeznaczenie... 3 Odpowiedź przez zwykły facet 2014-01-21 07:41:39 zwykły facet Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-08-31 Posty: 870 Wiek: 38 Odp: Kocham księdza Jeden ksiądz przyjaciel w drugim się zakochałaś. Może zmień środowisko będzie ci łatwiej znaleźć kogoś ,,normalnego'' no chyba, że cię kręcą akurat księża. Jeśli chcesz coś zmienić w swoim życiu to po prostu zmień coś w swoim życiu. 4 Odpowiedź przez PodPseudonimem 2014-01-21 07:46:17 PodPseudonimem Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-11-01 Posty: 813 Wiek: ...dzieści parę Odp: Kocham księdza Ona9685 napisał/a:.. on zaczął ze mną flirtować, zachwycać się mną , mówić rzeczy których nikt wcześniej mi nie powiedział.... i stało się zakochałam się w nim. Tak jest od dwóch lat ... on nie powiedział tego wprost ja też nie... SAma nie wiem co on do mnie czuje a jestem w nim zakochana na zabój ... Nie wiem co że wyczuł w tobie podatny grunt Nie powinien z tobą flirtować ani cię uwodzić, bo sprowadzi na ciebie problemy, w razie czego to ty będziesz przez wszystkich wyzywana jako ta która pchała sie księdzu gdzie nie trzeba a jego co najwyżej przeniosą. Nie masz znajomych w szkole, pracy? Spróbuj zadawać się z "cywilami" a od księdza podrywacza sie odetnij, bo nic dobrego cię w związku z tym nie spotka 5 Odpowiedź przez Cyngli 2014-01-21 08:53:12 Cyngli Gość Netkobiet Odp: Kocham księdzaRadzę zmienić zainteresowania. Na np. facetów, którzy nie noszą sutanny. 6 Odpowiedź przez Jozefina 2014-01-21 08:59:04 Jozefina Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-10-07 Posty: 1,530 Odp: Kocham księdzaW zasadzie to on zajęty jest i tak jakby poslubiony. No i na dodatek nieuczciwy. 7 Odpowiedź przez Mussuka 2014-01-21 10:45:45 Mussuka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-07-27 Posty: 11,375 Odp: Kocham księdza Ona9685 napisał/a:Na początku był dla mnie kimś kto zabrał mi przyjaciela.. Neutralny ksiądz, który przyszedł na parafie. Nienawidziłam go brakowało mi rozmów z poprzednim wikarym, wiedziałam że nigdy Go nie polubię. Ale los chciał inaczej... on zaczął ze mną flirtować, zachwycać się mną , mówić rzeczy których nikt wcześniej mi nie powiedział.... i stało się zakochałam się w nim. Tak jest od dwóch lat ... on nie powiedział tego wprost ja też nie... SAma nie wiem co on do mnie czuje a jestem w nim zakochana na zabój ... Nie wiem co to kolejny zart albo ja mam zwidy. To teraz w kazdej parafii ksieza z parafiankami takie przyjacielskie pogawedki tocza? Sama wlazisz na zakrystie czy ksiadz tam zaprasza? No i kolejny dowod, ze na cholere caly ten celibat wymyslono skoro natura wie swoje. Ten najwiecej mowi o przeszlosci, kto nie ma planow na przyszlosc 8 Odpowiedź przez Michmo 2014-01-21 10:58:58 Michmo Net-Facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-06-11 Posty: 563 Odp: Kocham księdza Ksiądz to też facet jakby nie było. Kościół tylko z jednego powodu nie pozwala by ksiądz miał żonę a tym powodem jest KASA, MAJĄTEK KOŚCIOŁA. Słabo tylko,że księża z ambony wkręcają parafianom ( głupkom, ludzią nie oczytanym i prostakom - słownikowe znaczenie tego słowa ) że seks przedmałżeński jest zły a sami o tym seksie myślą . Założyłaś taki wątek. Miałas przyjaciela księdza, w drugim się zakochałaś więc wniosek jest prosty. Na księży lecisz. Rób co chcesz ale weź pod uwagę że nikt z Twojego otoczenia czegoś takiego nie zaakceptuje a ty będziesz tą złą kusicielką cudownego księdza. Przemyśl to proszę 9 Odpowiedź przez emmka 2014-01-22 22:56:46 emmka Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-10-20 Posty: 11 Wiek: 24 Odp: Kocham księdza Jaką przyszłość dla Was widzisz? To ksiądz. Czego oczekujesz? No chyba, że samo wzdychanie do niego Ci wystarczy. Jak na deszczu łzaCały ten świat nie znaczy nic a nic... Chwila, która trwaMoże być najlepszą z Twoich chwil... Nic na siłę 10 Odpowiedź przez tykwer 2014-01-22 23:12:55 Ostatnio edytowany przez tykwer (2014-01-22 23:14:35) tykwer Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-01-18 Posty: 352 Odp: Kocham księdza Musisz wziąć pod uwagę kilka czynników:Po pierwsze, czy faktycznie jest w tobie zakochany, snuł jakieś plany wspólnego życia z tobą, spotykacie się regularnie, czujesz, że masz w nim oparcie?Po drugie, reakcję otoczenia. Jeśli mieszkasz w małej miejscowości, to możesz się spotkać z ostracyzmem społeczności lokalnej. Nie możesz nie brać tego pod uwagę. I co na twoja rodzina? Nie możesz ryzykować pogorszenia stosunków trzecie, spróbuj zanalizować swoje postępowanie. Czy wcześniej miałaś kontakty intymne z chłopakami? Czy może ten ksiądz jest twoją pierwszą miłością? Może czujesz pewnego rodzaju fascynację tym, że zainteresował się tobą duchowny. Są dziewczyny, które czują szczególny pociąg do księży. Taka miłość może być czwarte, czy faktycznie jest gotów porzucić stan kapłański. Znam przypadki gdzie ksiądz nadal sprawował swój urząd, a ukradkiem spotykał się ze swoją miłością, a później dzieckiem. Nie mógł więc w całości poświęcić się ukochanej. Zastanów się czy interesuje cię partner na pół że ludzie się zakochują i odkochują:) 11 Odpowiedź przez stokrotka28122012 2014-01-22 23:56:03 stokrotka28122012 Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-09-28 Posty: 26 Odp: Kocham księdzaporozmawiaj z nim otwarcie, może czuje to samo 12 Odpowiedź przez Aisha1982 2014-03-11 00:11:42 Aisha1982 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-07-02 Posty: 9 Odp: Kocham księdzaWitam a ja mam pewien problem i chciałabym żebyście mi doradziły. Otóż w mojej parafii jest pewien ksiądz. Jest rok starszy ode mnie. Oczywiście jest przystojny, sympatyczny, miły. Był u mnie na kolędzie. Jak widzi mnie w kościele to czasami się uśmiechnie. Ostatnio w necie znalazłam jego numer telefonu i chciałabym mu wysłać smsa z życzeniami na święta, ale nie wiem czy to wypada i czy on tego źle nie odbierze. Doradźcie czy mogę mu wysłać czy nie 13 Odpowiedź przez niepokorna88 2014-03-11 00:24:03 niepokorna88 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-03-10 Posty: 8 Odp: Kocham księdza Aisha1982 napisał/a:Witam a ja mam pewien problem i chciałabym żebyście mi doradziły. Otóż w mojej parafii jest pewien ksiądz. Jest rok starszy ode mnie. Oczywiście jest przystojny, sympatyczny, miły. Był u mnie na kolędzie. Jak widzi mnie w kościele to czasami się uśmiechnie. Ostatnio w necie znalazłam jego numer telefonu i chciałabym mu wysłać smsa z życzeniami na święta, ale nie wiem czy to wypada i czy on tego źle nie odbierze. Doradźcie czy mogę mu wysłać czy nieŻartujesz??? chcesz mu wysłać sms??? i co on niby sobie o Tobie pomyśli??? Jaka dobra i życzliwa parafianka??? czy że wyszperałaś jego tel w internecie i się na niego grzejesz... 14 Odpowiedź przez Rasjak_Pola 2015-01-23 21:40:55 Rasjak_Pola Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-01-23 Posty: 2 Odp: Kocham księdza Aisha1982 napisał/a:Witam a ja mam pewien problem i chciałabym żebyście mi doradziły. Otóż w mojej parafii jest pewien ksiądz. Jest rok starszy ode mnie. Oczywiście jest przystojny, sympatyczny, miły. Był u mnie na kolędzie. Jak widzi mnie w kościele to czasami się uśmiechnie. Ostatnio w necie znalazłam jego numer telefonu i chciałabym mu wysłać smsa z życzeniami na święta, ale nie wiem czy to wypada i czy on tego źle nie odbierze. Doradźcie czy mogę mu wysłać czy nieNie bądź naiwna !!!!!!!!! wiem co mówię .... to tak nie działa !! piszę to z doświadczenia - moja przyjaciółka w moimi imieniu- tak "Zaczęła" sms-ować z moją "przypadkową" miłością i mam wrażenie, że upadłam do poziomu prochu na ziemi, iż pozwoliłam jej na to !!! Ty nie trać tego "rozumu" !!!!!!!! aktualnie czytam "dziwka" ... chyba tego nie chcesz? 15 Odpowiedź przez Szpileczka 2015-01-23 22:51:00 Szpileczka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-10-17 Posty: 564 Odp: Kocham księdzaA ja tu wskoczę z taką ciekawostką. Mało osób wie, bo z ambony tego nie mówią, że nie każdy ksiądz składa śluby czystości. To jest ich wolna wola. Ksiądz nie ma prawa mieć żony. Tylko tyle i aż tyle. 16 Odpowiedź przez Rasjak_Pola 2015-01-23 23:50:58 Rasjak_Pola Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-01-23 Posty: 2 Odp: Kocham księdzaale wszyscy to podpisują 17 Odpowiedź przez Jacenty89 2015-01-24 21:50:24 Jacenty89 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-05-20 Posty: 4,132 Wiek: 27 Odp: Kocham księdzaŻaden ksiądz (poza zakonnikami) nie składa ślubów czystości i to żadna Tajemnica. A z ambony nie muszą mówić rzeczy oczywistych dla ludzi w temacie. 18 Odpowiedź przez dziennikarz 2015-02-12 23:51:20 Ostatnio edytowany przez dziennikarz (2015-02-13 00:16:12) dziennikarz Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2015-02-12 Posty: 1 Odp: Kocham księdzaWitam,jestem dziennikarzem. Rozmawiam z kobietami, które z miłości związały się z polskimi księżmi. Z doświadczenia wiem, że długo się whają. Boją się rozmawiać. Nie chcą zostać skazane na społeczny ostracyzm lub żeby partnerzy-księża zostali przeniesieni do innej parafii. Bardzo rzadko rozmawiają o swoich nietypowych związkach z rodziną i bliskimi w obawie przed odrzuceniem. Żyją z piętnem grzesznicy czasami ladacznicy, z sekretem zakazanej miłości. Może dlatego wciąż mimo licznych publikacji związki z księżmi wciąż w Polsce stanowią temat, o którym lepiej głośno nie mówić. Zawstydza wiernych i niewiernych. Tylko dlaczego zostaje on przemilczany, skoro dotyczy tylu księży i kobiet. Wbrew powszechnie krążacym opiniom te kobiety nie mają lekkiego życia. Milczenie nic nie zniemi, a problem pozostanie nierozwiązny zarówno w kościele, jak i państwie prawa. Podobnie było z alkoholizmem wśród księży. Problem społecznie nie istniał, stanowił tabu. Księża cierpieli w zaciszu. Nie mogli o tym mówić otwarcie, bo nie było na ich słabość przyzwolenia publicznego. Zmieniła to książka z zebranymi rozmowami z duchownymi na temat choroby i skali w środowisku zatem kobiet, które podzielą się swoim doświadczeniem. Warto rozpocząć poważną dyskusję o zniesieniu celibatu. Bez głosu drugiej strony, nadal będzie to które się ze mną skontaktują mogą liczyć na zaufanie i 19 Odpowiedź przez baziula 2015-02-14 09:44:45 Ostatnio edytowany przez baziula (2015-02-14 12:50:32) baziula Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-07-03 Posty: 1,078 Wiek: 34 Odp: Kocham księdza Odpowiem trochę cynicznie, bo irytują mnie takie naiwne pannice. ZA MUNDUREM PANNY SZNUREM. O. I nie będę nic radzić, osobom naiwnym, które bezmyślnie szafują słowem "miłość" nie potrafiąc odróżnić "miłość" od zwykłego zauroczenia tudzież chcicy. Dla mnie to jest jak romans z żonatym. Ta sama niedojrzałość, motywy podobne. "Choć nikt nie może cofnąć się w czasie i zmienić początku na zupełnie inny, to każdy może zacząć dziś i stworzyć całkiem nowe zakończenie."Carl Bard 20 Odpowiedź przez MrSpock 2015-02-17 04:34:20 MrSpock Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-10-26 Posty: 1,387 Odp: Kocham księdzaKsiądz bardzo często wcale nie jest lepszy moralnie od przeciętnego człowieka. Zdarzają się gorsi. Dlatego odradzam zainteresowanie nim. 21 Odpowiedź przez maniek_z_maniek 2015-02-17 18:13:41 maniek_z_maniek Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-10-06 Posty: 3,299 Odp: Kocham księdza Sorry ale w taki sposób to można jedynie zafundować sobie tragedie na własne zyczenie. Tragedie, cierpienie i rozdarcie. Ani to nie jest wtedy prawdziwa milosc, ani uczciwość. Veritas in omnem partem sui eadem est 22 Odpowiedź przez klaudiak00 2016-02-12 11:49:04 klaudiak00 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-02-12 Posty: 1 Odp: Kocham księdza Kocham księdza od wielu lat. Zapraszam na mojego bloga, opowiadam tam moją 23 Odpowiedź przez Beverly90210 2016-02-12 11:52:00 Beverly90210 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-02-12 Posty: 7 Odp: Kocham księdzaja bym na Twoim miejscu starała się odkochać, zakochanie w księdzu to same kłopoty, prędzej czy później się o tym przekonasz, już nie mówię o religii, ale o opiniach ludzi, no zjedzą cię moja droga ... 24 Odpowiedź przez 2016-02-12 12:00:19 Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2016-02-10 Posty: 19 Odp: Kocham księdza Mussuka napisał/a:Ona9685 napisał/a:Na początku był dla mnie kimś kto zabrał mi przyjaciela.. Neutralny ksiądz, który przyszedł na parafie. Nienawidziłam go brakowało mi rozmów z poprzednim wikarym, wiedziałam że nigdy Go nie polubię. Ale los chciał inaczej... on zaczął ze mną flirtować, zachwycać się mną , mówić rzeczy których nikt wcześniej mi nie powiedział.... i stało się zakochałam się w nim. Tak jest od dwóch lat ... on nie powiedział tego wprost ja też nie... SAma nie wiem co on do mnie czuje a jestem w nim zakochana na zabój ... Nie wiem co to kolejny zart albo ja mam zwidy. To teraz w kazdej parafii ksieza z parafiankami takie przyjacielskie pogawedki tocza? Sama wlazisz na zakrystie czy ksiadz tam zaprasza? No i kolejny dowod, ze na cholere caly ten celibat wymyslono skoro natura wie tu się akurat zgadzam na co ten celibat? To oszukiwanie natury i fizyczności człowiek, wymysł prehistorii. Nie jestem przeciwna Kościołowi i temu jakie wartości przedstawia, ale to jest jednak trochę niedorzeczne. Istnieje przecież rola "Pastora", która świetnie się sprawdza i daje o wiele więcej dobrego. Taki Pastor ma rodzinę (żonę i dzieci) i może rzeczywiście dać przykład innym rodzinom, a nie ksiądz, który siedzi wygodnie na zachrystii i nie martwi się wiem, czy jest już odpowiedź na to pytanie, ale skąd taki regularny kontakt z tym księdzem? Nie zdziwiło Cię, że tak się zachowuje? 25 Odpowiedź przez Gosia1962 2016-02-12 12:12:22 Ostatnio edytowany przez Gosia1962 (2016-02-12 14:07:59) Gosia1962 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: wymarzony Zarejestrowany: 2015-08-31 Posty: 1,155 Wiek: 40+ Odp: Kocham księdza Nie cierpie ksiezy, nie lubie kosciola katolickiego z tymi obrzadkami, jaselkami i cudenkami. Nienawidze hipokryzji katolickiej. Dlatego moze trudno zrozumiec mi zauroczenie jakims tam panem w sukience. Fuuuuuuuuu. Celiba jako zjawisko koscielne zostal wprowadzony stosunkowo niedawno. Powodem bylo trwonienie majatku koscielnego na spadkobiercow, czyli dzieci duchownych. To jest bardzo chory pomysl, zeby mlody, zdowy facet przysiagal, ze nigdy nie tknie kobiety....to powod pedofilli w kosciele, wielu tagedii dzieci, ktore maja ksiedza jako ojca. Ale ogolnie widze , ze jest moda na albo zonatych, albo ksiezy. Gratuluje pomyslu na zakochanie. Zapewne to wszystko to twoja nadinterpretacja: klecha usmiechnal sie uprzejmie, a ty myslisz, ze on cie pozera wzrokiem. Rada? zmien kosciol, zacznij uczeszczac do innej parafii. Albo przestan chodzic w ogole. Bo jak ci majty wilgotnieja na widok sutanny, to znajdzie sie zawsze jakis uprzejmy klecha, ktory bedzie sie do ciebie szeroko usmiechal a moze i cie bardzo mocno kochal do grobowej deski. Amen. Zyj Tu i Teraz. 26 Odpowiedź przez stokrotkax87 2018-05-29 14:06:59 stokrotkax87 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-05-29 Posty: 1 Odp: Kocham księdzahalo czy kto tu jest?? Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
To pamiętaj braciszku, masz serce spokojne, gdy zakończysz w nim bezsensowną wojnę. Zamiast zająć się sobą, nienawiść cię zżera, pamiętaj przegrasz życie, zmalejesz do zera. Gdy widzisz księdza to skacze ci gul, jedziesz po nich ostro, aby być cool, a kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamień.
Najlepsza odpowiedź Ocelotic odpowiedział(a) o 15:40: Nie. Być może ten człowiek wcale nie ma być księdzem, może nie ma powołania i powinien zrezygnować z tego stanowiska, bo być może jest przeznaczony dla ciebie. :D Odpowiedzi Kochać kogoś to nie grzech, nawet jeśli tym kimś jest ksiądz. Grzechem byłoby gdybyś go kokietowała, flirtowała z nim. Samo uczucie nie jest grzechem, grzechem jest świadomy i dobrowolny czyn. Myślę, że wyobraźni też to dotyczy, kiedy świadomie wyobrażasz sobie różne rzeczy, których nie powinnaś dopuszczać do siebie. (Mówimy przecież: "zgrzeszyłem myślą, uczynkiem i zaniedbaniem"). Módl się, żeby Pan, jeśli to Jego wola uwolnił Cię od tego uczucia, ale musisz sama też chcieć się z tego wyrwać. A może właśnie Jezus chce Cię przez to przeprowadzić bo chce Ci coś pokazać, nauczyć czegoś albo sprawdzić Twoją wierność? Módl się i pytaj Pana czego On chce :) ziuziu51 odpowiedział(a) o 15:09 Nie, bo to nie jest w sumie zależne od Ciebie. ani...3 odpowiedział(a) o 21:54 Pan Jezus powiedział, że mamy kochać każdego, miłośc nie jest grzechem, nawet do ogromu osób . No.. przynajmniej dopóki nie pójdziemy z 1 nieślubnym albo z innym niż ślubny do łóżka Przynajmniej ja tak uważam Uważasz, że ktoś się myli? lub
W końcu aktor z "M jak miłość" doszedł do wniosku, że nie ma sensu niczego wyjaśnić, bo im bardziej się tłumaczy, tym większą wzbudza niechęć. A atak na niego powoli przekroczył
Rodzina Steczkowskich skrywała długo niezwykłą tajemnicę. Bowiem nieżyjący już założyciele słynnego klanu - Stanisław i Danuta – poznali się w nietypowych okolicznościach. Owoc ich zakazanego uczucia dał o sobie znać niedługo potem. Jak potoczyła się historia rodziców słynnej polskiej wokalistki, Justyny Steczkowskiej? Sprawdziliśmy. Danuta i Stanisław Steczkowscy: historia miłości Początki miały miejsce w Duląbce. To mała, podkarpacka wieś, gdzie Stanisław Steczkowski był księdzem. „Był charyzmatyczny jako ksiądz i stał się sławny jako dyrygent wspaniałego chóru i niezwykłej muzykującej rodziny” – tak wspomina go najstarsza córka, Agata Steczkowska. To ona napisała książkę o swojej rodzinie, w której zdradziła parę tajemnic ich rodu. Danuta Steczkowska śpiewała natomiast w chórze, którym opiekował się Stanisław. W taki sposób się poznali i zbliżyli do siebie. I to właśnie z miłości do chórzystki były ksiądz porzucił sutannę. W tamtych czasach było to ogromnym skandalem. Jednak uczucie wzięło górę i wkrótce na świecie pojawiła się najstarsza z licznego rodzeństwa, wspomniana już Agata. Pierwsze dziecko urodziło się, kiedy Stanisław jeszcze był duchownym, wobec czego nie wpisano jej jako córki obojga rodziców. Kolejni są już zarejestrowani jako dzieci Danuty i Stanisława Steczkowskich. Jednak ich przyszłość zawisła na włosku, bowiem Stanisław Steczkowski wahał się początkowo, czy powinien rzucić kapłaństwo. Pani Danuta obawiała się, że zostanie sama z małą córeczką. Stanisław i Danuta zdecydowali się jednak na wspólne życie i doczekali się aż dziewięciorga dzieci - sześciu córek (Agaty, Justyny, Magdaleny, Cecylii, Krystyny i Marii) i trzech synów (Marcina, Jacka i Pawła)! Steczkowscy zamieszkali w Stalowej Woli. Tam też zajęli się wychowaniem swoich dzieci, które okazały się uzdolnione muzycznie i poszły w ślady rodziców. Działali całą rodziną muzycznie, prowadzili chór i koncertowali po całej Europie – nawet w Watykanie dla Jana Pawła II. Duży sukces w show-biznesie odniosła zwłaszcza Justyna Steczkowska. Czytaj także: Justyna Steczkowska uczciła pamięć zmarłych rodziców. Tak oddała im hołd Fot. Maciej Brzozowski / Studio69 / Forum Justyna Steczkowska, Stanisław Steczkowski, lata 90. XX wieku Życie w rodzinie Steczkowskich Trudno, aby wielodzietna rodzina przez cały czas żyła bezkonfliktowo. Z taką liczbą osób w domu niejednokrotnie zdarzały się kłótnie i niesnaski. Jednak rodzice bardzo dbali o atmosferę i dobre wychowanie swoich pociech. „Moi rodzice potrafili z dumą i klasą – jak to dumni górale – wyżywić nas, wykształcić i zrobić z nas ludzi”, opowiadała najstarsza z rodzeństwa Agata, wspominając czasy spędzone w domu rodzinnym. „Tata zachęcał nas do tego, by wszystkie urazy puścić w niepamięć i ustąpić. Był świetnym psychologiem”, podkreślała. Fot. Maciej Czajkowski / Studio69 / ForumRodzina Steczkowskich: Krystyna, Magdalena, Agata, Justyna, rodzice Danuta i Stanisław Steczkowscy, lata 90. XX wieku Ślub trzy lata przed śmiercią Zakochana para pobrała się dopiero w 1998 roku. Wiele lat starali się o udzielenie im ślubu, lecz ze względu na przeszłość Stanisława nie było to takie proste. Państwo i Kościół były przeciwko ich rodzinie na każdym kroku i odmawiały parze tego przywileju. „To była trudna miłość, to były lata 50. Moi rodzice mieli bardzo ciężki start, bardzo. To, że przetrwali i mieli nas dziewięcioro i naprawdę sobie w życiu poradzili, to jest ich wielka odwaga i miłość. Inaczej by się to po prostu nie udało. Dlatego ich podziwiam całym sercem”, opowiadała Justyna Steczkowska. Gdy ślub się odbył, Pani Danuta miała 56 lat, a Pan Stanisław - 65. Zmarł trzy lata później, ale na szczęście zdążył doczekać wyjątkowego sakramentu małżeństwa. „Był charyzmatycznym kapłanem, ludzie przyjeżdżali z całej okolicy, by słuchać jego kazań. Związek z moją mamą to była jego dojrzała decyzja, miał przecież 32 lata. Mamę znał od dziecka, a ona nigdy nie była typem uwodzicielki. Każdy, kto ją zna, wie o tym doskonale. Tato mówił, że dobrze się stało, że został księdzem, i dobrze, że przestał nim być i założył rodzinę. A reszta to sprawa między nim a Panem Bogiem. Powiedział to w dniu swojego ślubu, na weselu, przy wszystkich znajomych i przyjaciołach. Nic dodać, nic ująć” wyznała Agata. Czytaj także: Kim jest i czym się zajmuje Stanisław Myszkowski, czyli młodszy syn Justyny Steczkowskiej? Justyna Steczkowska o śmierci mamy. Opiekowała się nią do końca Pani Danuta odeszła w listopadzie 2020 roku. Miała 77 lat. Do ostatnich chwil czuwali przy niej najbliżsi. „Już nie cierpi. Przeszła dwa wylewy, była zdana tylko na nas. Ten najtrudniejszy okres w jej życiu zaczął się 21 lat temu, kiedy nagle zmarł nasz tata, Stanisław Steczkowski”, przyznała niedługo po śmierci matki w rozmowie z „Super expressem” Agata Steczkowska. „Ich miłość była ogromna i zauważalna, mama bardzo za nim tęskniła, przez cały czas była w żałobie i smutku”, dodała. W jej życiu – według słów córki - najważniejsze były dwie wartości: rodzina i muzyka. „Wychowała dziewięcioro dzieci bez pomocy państwa i bez 500+, jednocześnie pracowała w szkole jako nauczycielka muzyki w klasach chóralnych, które powstały w Stalowej Woli”, zaznaczała Agata Steczkowska w rozmowie z SE. Niestety, w ostatnich miesiącach życia pani Danuta nie była się w stanie komunikować. „Miała wylew. Nie chciałam, żeby trafiła do domu opieki, więc wzięłam to na siebie. Przerobiłam parter domu pod wymogi osoby niepełnosprawnej i mieszkamy razem. Nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej. Ona mi dała życie, które jest największą wartością i jestem jej – i mojemu tacie – wdzięczna”, mówiła o chorobie mamy Justyna Steczkowska na łamach magazynu VIVA! w grudniu 2019 roku. Mama Justyny Steczkowskiej w ostatnich latach życia Fot. Screen z / UWAGA, TVN Dla artystki nie był to łatwy okres, ale jednocześnie stanowił jedyną i niepowtarzalną lekcję miłości i empatii... „Spadło na mnie tyle nowych obowiązków i emocji, że myślałam, że nie dam sobie rady. Pewnego dnia zdarzyło się coś niezwykłego – spojrzałam na moją mamę i uśmiechnęła się do mnie. Wtedy byłam już pewna, że dam sobie radę. To najpiękniejsza lekcja miłości, jaką mogłam odebrać”, przyznała w programie „Uwaga” TVN 49-latka. Niedawno zaś wspominała mamę na scenie w Opolu, gdzie zaśpiewała „Sanktuarium”, utwór inspirowany historią miłości rodziców artystki. „Opiekowałam się moją mamą do końca jej dni. Odeszła w swoim domu w otoczeniu dzieci i wnuków. Te ostatnie lata, w których walczyła z chorobą, a ja byłam z nią każdego dnia, bardzo zmieniły mnie jako człowieka. To była najpiękniejsza lekcja pokory i bezwarunkowej miłości, jaką przyszło mi przeżyć. Kochajcie swoich rodziców, póki możecie przytulić ich do siebie i poczuć dotyk ich dłoni”, zaapelowała artystka ze sceny. Pozostały wspomnienia... Czytaj także: Justyna Steczkowska ze łzami w oczach wspomina zmarłą przed rokiem mamę: „była cudowną osobą” Fot. Maciej Czajkowski / Studio69 / ForumStanisław Steczkowski, Danuta Steczkowska, lata 90. XX wieku
A ja szukam filmu,w którym też pojawiał się taki wątek. Ona była nauczycielką, on jej wykładowcą i tak powoli zrodziło się między nimi uczucie.
Łatwo sie mowi , zniknij i daj mu spokoj , ale u mnie bylo tak, ze wlasciwie na poczatku byl mi obojetny z czasem zauwazylam ze na mszy moj wzrok ciagnal w jego strone , sama nie robilam przeciez tego specjalnie. Pozniej gdy tak raz na niego spojrzalam zauwazylam, ze on tez patrzyl na mnie i to nie bylo zwykle spojrzenie , wtedy naprawdę poczułam coś do niego mimo nawet ,ze go nie znam , ale jak tak na niego patrze to czuje coś niesamowitego tego nie da się opisać i nigdy tego nie czułam , nie ma dnia zebym o nim nie myslala ... Nawet tlumacze sobie ze grzesze ze to i tak nic nie da ze mysle o nim , ale potem przychodzą takie myśli ,że wydaje mi się, że to jakby Bóg sam tego chciał , ze to Bóg tak mnie naprowadzil na niego ... ale teraz to ja cierpie i nie chce tego bo wiem ze nigdy nie odwaze sie mu powiedziec ze sie zakochalam w nim tym bardziej ze nigdy z nim nie rozmawialam i ze mieszkam w takiej malej miescinie . Cytuj
Podszedłem do Komunii, ksiądz mówi " Ciało Chrystusa" i na jego twarzy rysuje się delikatny uśmiech – nie dowierzałem że mógłby mnie zapamiętać -( może jednak byłem jednym z niewielu tak uciążliwych uczniów). Wróciłem do ławki, podziękowałem Bogu i obmyślałem plan jak „zaatakować” księdza.
Od paru lat Joanna i Natalia są kochankami księży. Dzisiaj już rozumieją, że lepiej zgasić ten ogień, nim porządnie zapłonie, bo zamiast ogrzać - wypali. No, ale gdyby człowiek wiedział, że się przewróci, to przecież by usiadł… Natalia i Joanna Natalia i jej ukochany, Grzegorz - zakonnik - czasem w weekendy wyjeżdżają w góry. Wynajmują pokój i udają małżeństwo. Czar pryska, kiedy on wyjmuje z walizki turystyczny zestaw zwany "małym księdzem" ( świece, krzyż, kielich) i zabiera się do odprawienia mszy świętej w tzw. wersji bez ludu. Każdy ksiądz bowiem powinien mszę codziennie odprawić, musi też pamiętać o odmówieniu brewiarza. Grzegorz stara się czynić swą powinność dyskretnie: modli się szeptem. Najczęściej przed przebudzeniem ukochanej albo gdy jest przekonany, że ona jeszcze śpi. - Słyszę, jak szepcze coś pod nosem, gdy leżę odwrócona do niego plecami i szelest przewracanych kartek modlitewnika, a potem jak on łamie hostię i pije wino. Słyszę też, w jakiś irracjonalny sposób, chichot triumfującego nade mną Pana Boga. Ale czy Bóg może tak drwić z cierpienia? - docieka 33-letnia kobieta. Kim jest Natalia? Mieszka w Lublinie. Interesuje się sztuką sakralną. Uwielbia też podróże, zwłaszcza po Azji. A ponadto zrobiła doktorat z finansów. Na pozór, twarda babka-bankowiec, przed ludźmi perfekcyjnie gra rolę szczęśliwej kobiety. Tymczasem praca to ucieczka, lekarstwo na pustkę. Kiedy skończyła studia, rozpadł się jej wieloletni związek z człowiekiem, którego chciała poślubić. Niestety - zdradził. By nie rozczulać się nad sobą i nie popaść w rozgoryczenie, ostro zabrała się za naukę. Wtedy pomogło, nie zdołała jednak tą samą bronią zwalczyć pożądania odczuwanego wobec zakonnika... Joanna ma 27 lat. Mieszka w średniej wielkości mieście, w województwie wielkopolskim. Od trzech lat jest panią magister. Lubi poezję i muzykę kościelną. Jej kochanek-duchowny sprawdził się najpierw w roli pocieszyciela. Wypłakiwała się w rękaw jego sutanny po zakończonym związku z innym mężczyzną... Obie kobiety są ostrożne. Bardzo chcą zostać anonimowe, zatem umawiam się z nimi w wirtualnym świecie i obiecuję zmienić imiona. Joanna uzasadnia: - Nie zaryzykuję spotkania, nie mogę tego zrobić jemu ani sobie. Boję się, bo wiem, jacy są ludzie. Natalia godzi się na zdjęcie, ale takie, by nie można było rozpoznać jej twarzy. Stawia przed fotoreporterem wyzwanie: ma sfotografować uczucie. Gorzkie czy raczej słone od łez? Bo czy można jakoś wypłakać, wykrzyczeć swój ból? Chyba trochę - tak. Inaczej przecież nie powstałby ten tekst. Natalia stwierdza: - Po raz pierwszy udało mi się napisać/powiedzieć komuś: tak, jestem w związku z zakonnikiem. Dziwne uczucie..." . Joanna: - Czuję potrzebę opowiedzenia komuś o tym. Wiadomo, że nie mogę nikomu z mojego środowiska. Joanna i Wojciech: Panie, rozpal ogień, który nie zgaśnie Wojciech, ukochany Joanny, jest starszym od niej o piętnaście lat księdzem. Kiedyś mieszkali w tej samej miejscowości, lecz został proboszczem innej parafii. Jest przystojny, ale nie to przyciągnęło jej uwagę. Raczej jego duchowość - odmienna niż u "normalnych" mężczyzn. Chodzi o inny sposób prowadzenia rozmowy, emanujący z niego spokój ducha, ciepło. - Rozmawialiśmy o wszystkim w sposób, w jaki nie mogłam się porozumieć z innymi facetami. Chciałabym, aby mój mąż był taki jak Wojtek - mówi Joanna. Poznali się 7 lat temu, gdy przyjechał na kawę do księdza w jej parafii, a ona - aktywistka w młodzieżowej grupie parafialnej - też była na plebanii. Niebawem został skierowany do pracy w tej miejscowości. "W naszych ciemnościach, o Panie, rozpal ogień, który nigdy nie zgaśnie!" - wyśpiewała wtedy na powitanie entuzjastyczny kanon z Taizé (czyt. Teze)... Czy ksiądz może przyjaźnić się z kobietą? Zapewnia, że traktowała Wojtka jak księdza i wręcz starała się unikać sytuacji, w której mogłaby go lepiej poznać. Jednak któregoś dnia zadzwonił. Przegadali prawie całą noc. O wszystkim i o niczym, o tym, co słychać u niego i u niej. A później sprawy bardzo szybko się potoczyły. Zaprzyjaźnili się. Ona opowiadała mu o samotności po rozstaniu z facetem. On słuchał. Joanna: - Pierwszy wyznał, co do mnie czuje. Najpierw nie chciałam tego przyjąć do wiadomości. Potem czekałam niecierpliwie, aż znów to powie… Rozum mi mówił, że to nie ma sensu, serce - przeciwnie. Nie mam pojęcia, kiedy zrozumiałam, że go kocham. Zrywałam z nim kilka razy. Nie dała rady: - Pamiętam, jak pierwszy raz mnie pocałował. Staliśmy wtedy na świeżym powietrzu. To było bardzo ryzykowne, sąsiedzi mogli zauważyć nasze spontaniczne, szybkie muśnięcie wargami, ale nie chciałam go uniknąć. Z początku mówili o przyjaźni, lecz kochali się także w cielesny sposób. Dziś w pokoju Joanny, na telewizorze, stoi ich wspólne zdjęcie. Jej rodzice wiedzą tylko, że się przyjaźni z księdzem (Wojtek został przyjacielem rodziny). Mama zamartwia się, bo córka nie ułożyła sobie jeszcze życia. O swoim niepokoju, nieświadoma sytuacji, opowiadała księdzu Wojciechowi. - Aby się nie martwiła, czasami mówię, że idę na spotkanie z jakimś znajomym. Widujemy się z Wojtkiem w moim mieszkaniu albo u niego na plebanii - dodaje Joanna. Natalia i Grzegorz: Nigdy z ciebie nie zrezygnuję Grzegorz jest zakonnikiem. Żyje w klasztorze aż czterysta kilometrów od miejsca zamieszkania Natalii, ale to drobiazg, gdy ludzie naprawdę chcą być bardzo blisko. Czym ujął starszą o trzy lata kobietę? - Niewinnością. Takim "zerojedynkowym" sposobem patrzenia na świat - wyjaśnia Natalia. - Oraz dobrocią, szczerością i wiarą w człowieka. Każdego. Poznali się kilka lat temu, na lotnisku. Był wrzesień. Przylecieli tym samym samolotem: ona z wakacji w Hiszpanii, on z jakiejś konferencji. Grzegorz najpierw uczynnie popilnował bagażu Natalii, potem zaczęli rozmawiać. Na koniec obiecał jej przysłać e-mailem fragmenty książki o tematyce religijnej, która ją zaintrygowała. Właściwie bardziej zafascynowało ją, jak opowiadał o tej książce niż jej treść. Na pierwszej randce podarował jej tę publikację. Wcale nie musiał mówić, że jest księdzem - od razu zdradził to styl mówienia: specyficzna, "księżowska" maniera w mówieniu i gestykulacja. Ale wprost tego nie powiedział, jedynie w zawoalowany sposób wspominał, co robi. Później jej wyznał, że ze strachu. Obawiał się zmiany ich relacji, kiedy Natalia zrozumie, że habit przeszkadza mu być księciem z bajki. Mimo wszystko znajomość się rozwijała. Aż w końcu... - Najpierw wysłał mi SMS-a z trzema kropkami - wspomina kobieta. - Odpowiedziałam znakiem zapytania, a on napisał: "Kocham Cię, Natuś". To był ten pierwszy raz. Ciężko go zniosła. - Postanowiłam zerwać, przestraszyłam się tego wyznania - opowiada. - On chyba jeszcze bardziej, ale wiedziałam, że jest szczery. Dość długo broniłam się przed tym uczuciem. Gdy już wiedziałam, że też go kocham, starałam się zerwać znajomość. Wtedy... dostałam e-mail: "Nigdy z Ciebie nie zrezygnuję". Trochę to dziecinne, lecz dla mnie było większym wyznaniem miłości niż słowo "kocham". Ich związek trwa. Rodzice Natalii już pogodzili się z myślą, że ich córka zostanie starą panną. Dlaczego? - Jest zbyt wymagająca, zajęta pracą. Mężczyźni boją się ambitnych kobiet... - uważają. Z kolei mama księdza Grzegorza ma powody do zadowolenia: jej syn daje dowody doskonałego gustu. Na każde urodziny wręcza jej elegancką apaszkę. Kobieta nie ma pojęcia, że to Natalia, "synowa" wybiera dla "teściowej" kolorowe chustki. Spotkanie wiary z niewiarą - Kruchta Kulturalna - wywiad ekstra Osobno ale razem Wakacje, ferie, święta - chciałoby się spędzać ten czas z ukochanym, ale wiadomo, jakie są realia. Święta kościelne odpadają zupełnie, chociaż Wojtkowi udało się parę razy wpaść do ukochanej między Wigilią a Pasterką. Czasami wyjeżdżają razem: raz w roku na dłużej, częściej na jeden lub dwa dni. - Wtedy wszystko jest inne. Znikają nawet powody do kłótni, których jest mnóstwo, gdy jesteśmy na miejscu. Kłócimy się najczęściej o to, kto ma czas dla drugiej osoby, a kto nie - wyznaje Joanna. Natalia mówi, że dla niej najsmutniejsze są Wigilie, gdy wpatruje się w puste miejsce przy stole... Przykry jest też sylwester, nie można wspólnie patrzeć w niebo na pokaz fajerwerków. I jeszcze weekendy... Puste niedziele.... Smutne sobotnie wieczory... Wiele jest takich dni. A każdy spędzony razem jest świętem jakby wyrwanym Panu Bogu z kalendarza. - To niemal uroczystość, tyle że przepełniona codziennością - podkreśla Natalia. - Jej najbardziej nam brakuje, więc chcemy te chwile szczególnie celebrować. Niemal uroczyście wręczam Grzegorzowi mop i pokazuję, co jest do sprzątania. Robimy też zakupy, wspólnie pitrasimy. Kiedy jest ze mną, nie odstawiam się na bóstwo, nie zakładam szpilek, koronek, nie leżę i nie pachnę, tylko udaję zwyczajność. Siedzę w T-shircie wsparta o niego i popijamy kawę przed telewizorem. Spieramy się o to, co ugotować na obiad, kto pójdzie do sklepu po zakupy, kto zmyje naczynia. Gdy Grzegorz się wymiga od pomocy przy obiedzie, musi za karę zmywać naczynia. Kiedy zostaje na noc, rano podaje mi kawę. Wie, jaką lubię, w jakiej filiżance i ile wsypać cukru. Grzegorz jest w moim mieście anonimowy, jednak nigdy publicznie nie chodzimy, trzymając się za ręce. Na okazywanie czułości możemy sobie pozwolić tylko w domowym zaciszu lub na wakacjach za granicą - dodaje Natalia. Boga to nie szokuje Czy obie kobiety chcą, by ich księża zrezygnowali z kapłaństwa? Na to pytanie nie potrafią jednoznacznie odpowiedzieć. Ale bardzo interesują się losami duszpasterzy, którzy założyli rodziny. Zareagowały na mój apel, zamieszczony na forum Stowarzyszenia Żonatych Księży i Ich Rodzin. Na tej stronie jest "modlitwa kochającej księdza". Zaczyna się tak: Boże... Kocham człowieka... człowieka, który jest kapłanem... Cieszę się, bo Tobie mogę spokojnie o tym powiedzieć... Ciebie to nie szokuje... nie gorszy... Joanna: - Z jednej strony chciałabym być z nim do końca życia, a z drugiej… wiem, że księża nauczeni są samotności i nie potrafią funkcjonować obok kogoś. Byłoby nam trudno się dogadać. Poza tym myślę, że on jest szczęśliwy w swoim świecie. I nie chciałabym tego szczęścia burzyć. Pozostaje nam wierzyć, że uczucie zamieni się w przyjaźń. Gdyby Wojtek odszedł od kapłaństwa, nie zostawiłabym go. Ale przemyśleliśmy to i podjęliśmy wspólnie decyzję: on zostaje księdzem, a ja mam kiedyś wyjść za mąż, mieć dzieci i być szczęśliwa. Natalia: - Z początku często rozmawialiśmy o opuszczeniu zgromadzenia zakonnego, jednak już wiem, że Grzegorz tego nie zrobi. Można by myśleć, że tak mu wygodnie. Ja jednak rozumiem, że tak naprawdę chodzi o jego bardzo religijną rodzinę, która nie zaakceptowałaby tej decyzji. I o to, że on kocha współbraci z zakonu, wiele im zawdzięcza. Nie stawiam mu ultimatum, nie chcę, by podjął decyzję ze względu na mnie, tylko z jego wewnętrznej potrzeby. Nie marzę o tym, żeby żyć ze sfrustrowanym facetem, zmagającym się z wyrzutami sumienia. Chciałabym, aby powiedział: "Odszedłem", lecz nie chcę, by mnie pytał, co ma zrobić. Każdy ma wolną wolę i rozum i powinien z tego korzystać" . Rozdarcie w duszy Joanna twierdzi, że Wojtek bardzo przybliżył jej Boga i Kościół, ale ta bliskość jest rozdarta cierpieniem. Z okna wieżowca widzi świątynię i dawne okno ukochanego. Napisała: "Kościół to teraz jedyne miejsce, w którym czuję się dobrze, choć gdy tam wchodzę, z trudem powstrzymuję się od płaczu". - Czuję, że zrobiłam coś strasznego względem Boga. I choć tak bardzo w Niego wierzę, nie umiałam zapobiec temu wszystkiemu, co wydarzyło się w moim życiu. Często Go pytam podczas mszy: "Dlaczego dałeś mi tę miłość?". W kościele staram się siadać tak, by nie widzieć przy ołtarzu księży. Czuję, że pewnie co drugi jest w takiej sytuacji jak Wojtek, że stoją tam i odprawiają mszę świętą z "kluchą" w gardle i łzami w oczach... Niewykluczone, bo jeden z księży tak modli się w internecie: "Panie, źródło miłości, wołam do Ciebie w swoim utrapieniu i wierzę, że mnie wysłuchasz. Codziennie jako kapłan staję przy Twoim ołtarzu i podnoszę konsekrowany Chleb. I codziennie patrząc na białą Hostię, w tym szczególnym momencie Eucharystii, kieruję do Ciebie prośbę: Spraw, abym mógł być razem z ukochaną osobą". Natalia mówi o sobie: "kościółkowa nie jestem". Jednak tematy religijne nie są jej obce: interesuje się sztuką sakralną, lubi wymieniać poglądy na temat wiary, dyskutować o nich. Celibat osób konsekrowanych w Kościele zawsze uważała za coś nienaturalnego, sprzecznego z potrzebami człowieka. - Ale nie odnoszę tego do swojej sytuacji - podkreśla. Stara się nie winić Kościoła, tylko los, który sprawił, że spotkała Grzegorza w nieodpowiednim czasie. - Nie jestem żarliwą katoliczką, jednak wierzę w Boga. Co powoduje, że mam wyrzuty sumienia - mówi. - Nie tylko wobec Niego i Kościoła, ale też względem naszych rodzin. Same na zawsze? W ślepej uliczce, do której zaprowadziła je miłość do księży, stoi znak zakazu z przekreślonym wózkiem. Natalia mówi, że nie miałaby sumienia skrzywdzić dziecka, dając mu za ojca zakonnika. A macierzyństwo z innym? - Sama się zastanawiam, czy miałabym tyle siły by, kochając Grzegorza, odejść do kogoś, kto chciałby ze mną żyć w normalnym związku, kto mógłby dać mi rodzinę, dzieci, rosół w niedzielę - rozważa. - Unieszczęśliwiłabym siebie. Bo teraz czuję się szczęśliwa, mimo że mierzi mnie podwójne życie. Joanna mówi: - Chciałabym mieć dziecko z Wojtkiem, choć postanowiliśmy, że kiedyś urodzę je innemu mężczyźnie. Mam mętlik w głowie. Z jednej strony chciałabym się poświęcić tej miłości. Mogłabym trwać w tym związku do końca życia, rezygnując z założenia rodziny. Ale wiem, że on cierpiałby z powodu mojej rezygnacji. Jednak gdy spotkam się z kimś, też odczuwam, że Wojtek w głębi duszy cierpi... Ja chyba ciągle mam nadzieję, że zdarzy się jakiś cud i zmienią się zasady w Kościele. I ta nadzieja, że z nim będę, powoduje, że zamykam się na innych mężczyzn. Obie kobiety obiecują sobie, że wyeliminują ze swoich związków pożądanie, cały balast cielesności, a swoją miłość przekują w przyjaźń. Joanna poszła ze swym miłosnym grzechem do spowiedzi. Ksiądz nie winił jej, nie oskarżał, ale postawił jasny wymóg: musi być silna. A zatem, z seksu nici. Aby nie kusić złego, powinna zapomnieć nawet o niewinnych pieszczotach. - Tęsknię do Wojtka tak straszliwie, że gdyby teraz był obok mnie to.... ech! - wyznaje Joanna. (M. Mikołajska)
kinhqx.